Nowości w świecie kosmetycznym zawsze działały na mnie jak magnes. Mogę nawet powiedzieć, że w szczególności tyczy się to produktów do rzęs. Ich pielęgnacja jest moim priorytetem. Nie tak dawno znalazłam zestaw Nanolash Lift Kit. Ma on pozwolić na laminowanie rzęs w domu. Jakie są moje wnioski po jego przetestowaniu?
W jakiej kondycji są moje rzęs?
Dziewczyny, na samym początku jestem Wam winna kilka wyjaśnień. Laminacja rzęs to zabieg przeznaczony dla włosków w każdej kondycji. Zostaną one odbudowane, zregenerowane, podkręcone i wydłużone. Jeśli jednak chodzi o trwałość efektu laminacji, to właśnie od stanu włosków jest ona zależna.
Muszę więc Wam na początku powiedzieć, w jakim stanie są moje rzęsy, byście miały jak najszersze spojrzenie na Nanolash Lift Kit. Z pewnością moje włoski nie należą do najdłuższych. Raczej są one cienkie i dość proste. Faktem jest, że czasem po prostu wypadają, szczególnie przy bardziej agresywnym demakijażu.
Niemniej jednak moje rzęsy są dość dobrze podatne na stylizację. Jednak z uwagi na ich stan każdego dnia tracę wiele czasu na podkręcenie ich zalotką, a następnie nałożenie kolejnych warstw tuszu. Każdy może się tym zmęczyć, prawda?
No i dochodzimy do punktu, w którym jasne jest, dlaczego zdecydowałam się na laminowanie rzęs w domu. Była to czysta ciekawość, a także nadzieja na to, że moje rzęsy w końcu będą moją dumą, a nie powodem do wstydu.
Testujemy zestaw Nanolash Lift Kit – jak to wygląda od praktycznej strony?
Krótki opis produktu, jakim jest Nanolash Lift Kit? Jest to zestaw do liftingu rzęs o jakości premium. W opakowaniu znalazłam:
- 3 preparaty do laminacji rzęs oznaczone numerkami warunkującymi kolejność ich aplikowania;
- 3 rozmiary wałeczków silikonowych więc mogłam dowolnie wybrać typ skrętu;
- klej Lift Lash Glue o pojemności 5 mililitrów do mocowania wałeczków na powiece;
- pozostałe akcesoria w tym aplikatory.
Zestaw jest jak najbardziej kompletny i absolutnie niczego w nim nie brakuje. Mogę powiedzieć nawet więcej! W opakowaniu znajduje się 30 saszetek o pojemności 0,5 mililitra – po 10 z każdego preparatu. Oznacza to, że jeden zestaw umożliwia lifting rzęs aż 10 razy. Czy nie jest to ekonomiczne?
Drugim spostrzeżeniem jest to, preparaty bazują na substancjach takich jak np.:
- olej abisyński;
- olej z pestek winogron;
- olej kokosowy;
- olej z awokado.
Oznacza to, że zestaw Nanolash Lift Kit dogłębnie regeneruje rzęsy i zabezpieczy je przed uszkodzeniami. Kolejny plus dla producenta!
Sama aplikacja sprowadza się do kilku, banalnie prostych kroków. Przed jej wykonaniem przygotowałam rzęsy, oczyszczając je z resztek makijażu. Następnie:
- przymocowałam silikonowe wałeczki jak najbliżej linii rzęs;
- aplikowałam kolejne preparaty, wyczesując włoski ku górze i pozostawiałam je na około 10 minut – uwaga, przed aplikacją drugiego usunęłam pierwszy i tak dalej;
- zdjęłam silikonowe wałeczki i podziwiałam efekt końcowy.
Zero problemów i zero komplikacji. Zestaw do laminacji rzęs Nanolash Lift Kit świetnie sprawdził się w domowym użytku. W tym zakresie nie mogę powiedzieć o nim złego słowa.
Czy Nanolash Lift Kit pomógł mi osiągnąć zadowalające efekty?
Na pytanie postawione w nagłówku mogę odpowiedzieć wyłącznie twierdząco. Moje rzęsy tuż po pierwszej laminacji były długie i podkręcone. Wydaje mi się, że stały się także nieco grubsze. Nie mogę pominąć tego, że ich kondycja znacznie się poprawiła. Włoski odżyły i były pięknie nawilżone.
Producent deklarował, że efekt utrzyma się do 8 tygodni – jeśli włoski są w dość dobrej kondycji. U mnie dokładnie tak było. Na ten czas całkowicie zrezygnowałam z zalotki, gdyż nie była mi ona więcej potrzebna.
Oczywiście moja opinia nie do końca może Was przekonać. Wobec tego zachęcam Was do samodzielnego przetestowania Nanolash Lift Kit i wykonania liftingu rzęs w domu. Mogę Was zapewnić, że takich efektów nie będziecie żałować, a Wasze włoski Wam za to podziękują.
Dodaj komentarz